Recenzja Andrzeja Marii Marczewskiego

2 sierpień 2002


Andrzej Maria Marczewski




Cześć i Chwała Drogiemu Karolowi Kwiatkowi, za internetową prezentację, jednego z największych Geniuszy Polskiego Teatru, ostatniego stulecia.

Wspaniała, niezwykle czytelna, bogata treściowo strona, Stanisława Wyspiańskiego, pozwala na chwilę zadumy i refleksji, nad fenomenem Artysty, niezwykle obdarzonego przez Boga wszechstronnym talentem, a przecież tragicznie w sumie niespełnionego, i przed czasem nam zabranego.

Stanisław Wyspiański, Tadeusz Miciński i Stanisław Ignacy Witkiewicz, zrewolucjonizowali Myśl naszego Teatru w ostatnim stuleciu, wyprzedzając znacznie swoją Epokę. A ta odpłaciła im się niezrozumieniem, grymasami, a nawet lekceważeniem ich twórczości za życia. No i w końcu tragiczną, przedwczesną, niepotrzebną śmiercią. .O Micińskim dzisiejszy Teatr zapomniał, chociaż służył mu całe życie w pokorze, wieszcząc i wierząc w jego piękno, potęgę i nieśmiertelność duszy. Witkacym dzisiejszy Teatr się zmęczył, przestając traktować Go jako awangardzistę i anarchistę, a nie potrafiąc odkryć w Nim innego wymiaru. Wyspiański się ostał, wprawdzie w wymiarze lekturowym, ale nadal iskrzy i oczekuje na swojego nowego, teatralnego inscenizatora i reinterpretatora. Od czasu do czasu ktoś nawet o Nim po cichu mówi, jako o piątym Wieszczu, który urodził się naszemu Teatrowi, po Mickiewiczu, Słowackim, Krasińskim i Norwidzie. Wielki Jerzy Grzegorzewski, Pan na Teatrze Narodowym w Warszawie, ogłosił nawet na początku swojej kadencji, Scenę Narodową, Sceną Wyspiańskiego, i próbuje odczytywać na niej, po swojemu, to co wieczne i nieprzemijalne w Jego dramaturgii. Rzecz jednak w sumie sprowadza się do tego, że każdy dramaturg, również genialny, żyje tylko na scenie Teatru, w świetle jego reflektorów, w chwili zetknięcia się interpretujących Go Artystów, z odbierającą te impulsy publicznością. I nie wystarczy za Gombrowiczem (następnym naszym Geniuszem), powtarzać: „wieszczem był ,bo wieszczył”, tylko należy Wyspiańskiego grać, na co dzień, w wielu, różnych teatrach, i należy Go grać tak, żeby publiczność czuła, że obcuje w Teatrze z myślą, która może zmienić jej los.

Zanurzając się w całym bogactwie strony: www.S.W.pl ,pomyślałem sobie, że jakże pięknym jej uzupełnieniem, byłoby jakieś miejsce w Krakowie, w którym, różni artyści, interpretowaliby różne myśli Wyspiańskiego, przez 365 dni w roku, tak, że każdy odwiedzający Kraków, mógłby na drodze swojego spaceru szlakiem Wyspiańskiego, trafić również do miejsca, w którym zetknąłby się z Wyspiańskim żywym, bo przetworzonym przez emocje, uczucia i rozumienie, kolejnych, młodych twórców, dla których byłby On ważnym teatralnym Spotkaniem, wybiegającym w przyszłość, przy zachowaniu bogactwa i mądrości przeszłości.

A gdyby jeszcze na cudownej stronie kolegi Karola Kwiatka, znalazłoby się miejsce, na maleńkie fragmenty interpretacji nieśmiertelnych dzieł Stanisława Wyspiańskiego, w wykonaniu najwybitniejszych Artystów Teatru, strona ta mogłaby błyskawicznie rzucić nasz Teatr w objęcia Unii Europejskiej, bo w końcu tylko nasza Sztuka obroni się dzisiaj w Europie. Należy przy tym jednak pamiętać, że wartości własnej Kultury ,należy pilnie strzec ,bo tylko ona jest świadectwem naszej duchowości i oryginalności, a za to ceni się wszędzie najbardziej. Zawsze to Sztuka dawała światu świadectwo, wykorzystując tylko do tego, zabłąkanych w różnych epokach, genialnych Artystów. W tym również naszego wielkiego, cudownego, wnikliwego, charyzmatycznego Stanisława Wyspiańskiego.

Cześć i Chwała więc Karolowi Kwiatkowi, że dał świadectwo geniuszu Wyspiańskiego, swoją stroną, adresowaną do zupełnie nowego pokolenia Polaków, których głęboko pragnąłbym spotkać po wyjściu z internetu, w Teatrze, który gra dobrze Wyspiańskiego.

z wyrazami szacunku Andrzej Maria Marczewski


www.marczewski.pl


Felieton pt. "Teatr życia i śmierci" Andrzeja Marii Marczewskiego

Powrót